Tytułowa
impreza to górski bieg przełajowy rozgrywany w centrum Polski -
Piątkowisku. Trasa liczy 10 km, a prawie 6 kilometrów biegnie się
tu po torze motocrossowym. Limit czasu wynosi 1h30'. W efekcie jest
ona jedną z cięższych w województwie łódzkim i daje ogromną
satysfakcję z ukończenia zmagań.
Pierwsze 2 kilometry pokonałam w
towarzystwie Szymona, również ambasadora Festiwalu Biegowego. Trasa
była prosta, ale pogoda męcząca. Słońce i duchota szybko dały o
sobie znać.
Kolejne 3 kilometry to już pętla po rzeczonym torze -
kolokwialnie mówiąc: góra, dół. Momentami trzeba było się
mocno trzymać na nogach, a o poślizg było bardzo łatwo.
Następny
fragment trasy dawał okazję odrobinę odpocząć, biegnąc po
lesie. Po chwili musieliśmy ponownie wrócić na tor na kolejną
pętlę. Zbliżała
się godzina 12:00, żar z nieba w połączeniu ze zmęczeniem był
już bardzo odczuwalny. Zbiegając z toru jedna z wolontariuszek
krzyknęła do mnie - "Będziesz wysoko w klasyfikacji,
gnaaaaaaj!".
Nie miałam zatem wyjścia i ostatnie 3 kilometry
pobiegłam ile tylko sił w nogach i płucach. Na ostatnim fragmencie
było już bardzo ciężko, ale zacisnęłam zęby i dobiegłam jako
siódma kobieta! Na mecie - w zależności od uzyskanego miejsca -
pierwsze 50 osób otrzymywało złote medale, kolejne 70 - srebrne, a
pozostali - brązowe. Zawodnicy byli również nagradzani w kategorii
"Najlepszy góral" i "Najlepsza góralka". Moim
celem było zdobycie srebrnego krążka.
Dodatkowo udało się zająć
2. miejsce w kategorii wiekowej K20.
W
piątkowickim biegu naprawdę warto wziąć udział. Mimo ciężkiej
trasy, satysfakcja ze startu tutaj jest ogromna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.